Gdy ucieka nam czas...


Kiedy idzie się przez miasto nietrudno zauważyć, jak bardzo zestarzało się nasze społeczeństwo. Już niedługo siwe włosy znikną pod ciepłymi czapkami i beretami. Ale oczy nie kłamią - tego nie da się ukryć, starzejemy się.
Boimy się starości i niechętnie o niej mówimy. "Bo o czym tu mówić ?" - powiedzą starsi, kiedy wszystko widać, jak na dłoni. Ta sama twarz, a jednak za woalką zmarszczek. Ten sam sprężysty krok, a jednak niepewny i czasami podparty laseczką.
Starość, a może lepiej wiek podeszły niczym złodziej zagląda nam do okien i czeka na dogodny dla siebie moment, by zagościć w naszym ciele. Niestety..., kiedy o niej słyszymy odczuwamy lęk przed chorobami, byciem ciężarem dla innych czy samotnością.
Nie jest do śmiechu ludziom starszym, nawet wbrew słowom jakie niesie ze sobą piosenka : "Wesołe jest życie staruszka...". Wszystko dlatego, że większość z nich zdaje sobie sprawę z faktu, iż w żaden sposób nie da się powstrzymać starości. Niezależnie od tego, jak bardzo komfortową i dostatnią starość zagwarantuje nam społeczeństwo, cokolwiek sami zrobimy w tej sprawie i tak "zakwitną" nam zmarszczki, zesztywnieją stawy i zwyrodnieje kręgosłup. To nieuchronne. Można rzucić wyzwanie naturze i zacząć z nią walkę, ale w tym przypadku byłaby to walka z wiatrakami. Trudno uciec przed starością. Dogoni każdego...
Na pytanie "Czym jest starość ?" dał nam odpowiedź Jan Paweł II w dokumencie "List do moich Braci i Sióstr - ludzi w podeszłym wieku" ( Watykan 1 X 1999 ), : "Starość nie jest pozbawiona szczególnej wartości, ponieważ - jak zauważa św. Hieronim - łagodząc namiętności << pomnaża mądrość i służy dojrzalszymi radami > > . W pewnym sensie jest to czas, szczególnie nacechowany mądrością, którą zwykle przynoszą z sobą lata doświadczeń, jako że << czas jest znakomitym nauczycielem > > . Powszechnie znane są też słowa, którymi modli się Psalmista : << Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca > > ". W dalszym rozważaniu Ojciec Święty stawia wysoko wartość starości : "Także starość ma swoją rolę do odegrania w tym procesie stopniowego dojrzewania człowieka zmierzającego ku wieczności. Z tego dojrzewania czerpie oczywiste korzyści również środowisko społeczne, do którego należy człowiek sędziwy".
Życie polskich seniorów nie jest jednak łatwe z kilku powodów. Nietrudno jest zauważyć, jak na ich twarzach rysuje się poczucie bezsilności wobec siebie i otoczenia. Brak codziennych zajęć, żal, irytacja, łatwe popadanie w złość i ciągłe powtarzanie : "kiedyś było inaczej..." pogłębiają ich bezradność. Borykają się z wieloma problemami. Z wypracowanych wcześniej emerytur próbują związać koniec z końcem. Niekiedy dokonują dramatycznych wyborów pomiędzy wydatkami na żywność, a wykupieniem lekarstw. Coraz trudniej jest im znaleźć przyjazną duszę, która podzielałaby ich zdanie i rozumiała problemy. Dawni znajomi i przyjaciele być może dawno odeszli, bo przyszedł już na nich czas...
Trudno pogodzić się im z faktem, że jeszcze nie tak dawno byli młodzi i świat stał przed nimi otworem. Gdzieś leżą wyblakłe fotografie i powracają wspomnienia. Zacierają się szczegóły...Pozostał jedynie czas, którego zazwyczaj brakowało, a teraz zasypuje ich ciągnącymi się po sobie godzinami. Coraz częściej zapełniają kościoły, w modlitwie szukają ukojenia i próbują odnaleźć odpowiedź na pytanie : "dlaczego moje życie ułożyło się właśnie tak...?"
I nie wiadomo, jaką receptę wypisać na ból starości. Czy pozostawić seniorów we własnym, tylko ich świecie czy przeciwnie pozwolić im przesiąknąć naszym, jeszcze młodym życiem.
Kiedyś ludzie żyli bardzo krótko, a długowieczność była wyjątkiem. Dlatego też dożywający sędziwego wieku budzili społeczny autorytet, wydawali się obdarzeni nadnaturalna łaską. Piastowali przywódcze stanowiska, byli doradcami królów, szanowano ich i słuchano. Stanowili żywą księgę tradycji i doświadczeń. Duże znaczenie i wpływ na więź miało też mieszkanie pod jednym dachem kilkupokoleniowej rodziny. Obecnie model ten uchodzi do przeszłości. Takie oderwanie się od korzeni prowadzi niekiedy do zerwania więzi między dziadkami a wnukami. Starsi ludzie czują się wówczas niepotrzebni, a ich żywy kontakt i wymiana różnorodnych doświadczeń zanika. Mało jest domów gdzie wzajemne relacje między pokoleniami układają się raczej dobrze, gdzie więź międzyludzka jest bardzo silna.
Często mówimy, że : "starość nie udała się Panu Bogu", a "wybrańcy Boga umierają młodo". Więc po co i komu potrzebna jest starość, której towarzyszy szpetota schorowanego ciała i słabnąca sprawność umysłu? Wiele starszych osób czuje, że są już tylko uciążliwym balastem. Są jednak i tacy, którzy potrafią dostrzec radość w podeszłym wieku. Dostrzeżenie piękna i bogactwa życiowego doświadczenia na twarzy starego człowieka jest nielada mądrością. Ogromną satysfakcję dostarcza im możliwość czynnego uczestniczenia w życiu młodych i opieka nad własnymi wnukami. Czują wówczas, że młodzi zaczynają ich wyżej cenić, kierują się coraz częściej ich życiowym doświadczeniem i obdarzają ich większym szacunkiem. Nie da się ukryć, że właśnie ludzie, którzy nieubłaganie weszli w końcowy etap życia, stanowią bogaty i żywy łącznik z przeszłością. Można śmiało nazwać ich skarbnicą wiedzy, co prawda przekazaną w mniejszym wymiarze, ale za to słowami, gestami i opartą o własne przeżycia.
Tylko dzięki nam, młodym ludziom, starość nie musi przybierać szarych barw. To od nas tylko zależy czy powiedzenie "starość nie radość" będzie można odłożyć do lamusa przesadów. My również kiedyś będziemy na ich miejscu. Nieubłaganie każdemu ucieka czas...Nie pozwólmy by tylko Domy Spokojnej Starości były oazą spokoju i harmonii, ale przede wszystkim nasz, rodzinny dom, którego seniorzy są fundamentem.


Anna - Maria Michna, mgr Filologii Polskiej