Bóg jest miłością


Każdy piątek, a w szczególności Wielki Piątek przypomina nam cierpienie i śmierć Jezusa Chrystusa, który „jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy , i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.” A niebyła to zwykła śmierć, która może spotkać każdego z nas w każdej chwili. Warto zwrócić uwagę na czas i miejsce, gdzie została ona dokonana. Te hańbiące wykonanie kary śmierci nie dość, że odbyło się publicznie, w pobliżu najbardziej newralgicznego punktu, bramy Świętego Miasta to miało ono wyjątkowo dramatyczną postać. Bóg wybrał wyjątkowy czas, w którym to corocznie ulice były najbardziej zatłoczone. Bóg chciał aby śmierć tą mógł zobaczyć każdy, pragnął aby była ona dostępna dla każdego. Przyjrzyjmy się teraz Zmartwychwstaniu. Zauważmy, że Zmartwychwstanie dokonało się w nocy, bez świadków, było już zastrzeżone dla przyjaciół i dokonało się w ciszy. Możemy sobie zadać pytanie, dlaczego tak Bóg zdecydował? Bez wątpienia jest to tajemnicza strategia, po przez, którą Jezus Chrystus uwolnił nas od wiecznej śmierci i obdarzył nas nadzieją na szczęście w Życiu Wiecznym, gdzie niektórzy zapewne radują się już nim z Bogiem.
Warto zatrzymać się tu na chwilę i rozważyć dwie bardzo istotne kwestie na temat śmierci. Jezus po przez swoją śmierć krzyżową pozwolił na chwilową utratę życia na Ziemi, aby darować nam Życie Wieczne w Niebie. Jakiż jest to piękny obraz Bożej miłości skierowanej do człowieka. Nasza zaś śmierć jest jedynie trwałą i logiczną konsekwencją grzechu, oderwaniem się od Boga, które niestety musi nastąpić. Czy będziemy mogli radować się Wiecznym Szczęściem w Niebie zależy już tylko od Bożego Miłosierdzia. Musimy także wiedzieć, że aby wejść do Królestwa Niebieskiego musimy najpierw przejść przez osobę Jezusa Chrystusa: „Ja jestem Drogą i Prawdą, i Życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6).
Jezus Chrystus na Krzyżu prócz wielkiej miłości, którą winniśmy naśladować ukazał nam także definicje i sens przebaczenia. Chrystus konający w wielkich cierpieniach, nie przeklinał swych oprawców, lecz modlił się do swego Ojca słowami: „Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą co czynią” (Łk 23,34). Zastanówmy się przez chwilę, czy my bylibyśmy zdolni, cierpiąc w takich męczarniach wybaczyć i modlić się za swych nieprzyjaciół? „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie Synami Ojca waszego, który jest w Niebie, ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz Niebieski” (Mt 5,43-48).
Godny uwagi jest także fragment Ewangelii według Mateusza, który przez Ducha Świętego wlewa w nasze serca nadzieję na Miłosierdzie Boże: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz Niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień.” (Mt 6,14-15). Zapamiętajmy te słowa i od dziś próbujmy wcielać je w nasze życie. Przecież to nikt inny, tylko sam Jezus prosi każdego z osobna byśmy stali się bliźnimi dla najbardziej oddalonych, przebaczali i miłowali nieprzyjaciół, dzieci i ubogich jak On sam.


Jakub Kopkowski, lat 20